Czasem naprawdę mam dość! Czytam te wszystkie „newsy” i wypowiedzi – zdawałoby się – wykształconych, obytych w świecie ludzi. Ludzi na świecznikach, u szczytu władzy, kariery i załamuję ręce… To, że taki statystyczny Kowalski czy Kowalska nie poświęca czasu na swój własny rozwój, przestało nas już dziwić. Państwo Kowalscy rozpoczynają dzień o 6:30 i idą do pracy, wracają o godzinie 17:30 do domu, załatwiają bieżące sprawy, ogarniają dzieci i – według nich – nie mają czasu/pieniędzy na „pierdoły”, jak czytanie książek, oglądanie interesujących materiałów, sprawdzanie Kowalscy – w zależności od wyznania politycznego – włączają TVP lub TVN i przyjmują 30-45 minutowy „przekaz dnia” z telewizora, podany w taki sposób, żeby informacja była od razu polana sosem o smaku „co masz myśleć na ten temat”.I tak, oglądający TVP dowiedzieli się, że jakiś facet podpisał kartę LGBT i wprowadzi do szkół „Geje i Lesbijki” w celu indoktrynacji naszych dzieci, a to wszystko okraszone podtekstem, że kto lepiej wykształci seksualnie dzieci w wieku 5-10 lat niż profesjonalista, jakim jest TVN dowiedzieli się natomiast, że podpisano jakąś kartę, że „gonimy Europę”, że „Europejskie wartości”, „postęp” i w ogóle „w Warszawie nastała tolerancja” a dzieci będą wreszcie mogły porozmawiać o „byciu nie teges” z psychologiem, a na temat „nowoczesności, postępowości, wartości Europejskich i tolerancji” będą teraz miały prowadzone jakieś nie przeczytają żadnego z dokumentów i opracowań, bo Kowalscy nie mają czasu na „pierdoły”. Kowalscy dowiedzieli się już, co mają myśleć na dany temat. Zwłaszcza, że kaznodzieja wywodzący się z ich wyznania politycznego, w trakcie wywiadu, potwierdził to, co było w 3 minutowym przekazie głównego wydania programu informacyjnego, i oni mu wierzą. Wierzą, bo TEGO wymaga od nich specyfika wyznania ważne, czy Kowalscy chodzą do kościoła, czy wręcz przeciwnie. Już nie muszą. Wiarę religijną zastąpiła im wiara polityczna. BOOM! No i się zaczęło. Każda ze stron znalazła swoją redutę i dawaj walić w siebie wszystkim, co pod ręką choćby niezgodne z rakiety z napisem „zaściankowość i kato-komuna”, to poleciały w drugą stronę „lewacy i indoktrynacja homoseksualna”, wystrzelili „pedofile i geje w szkołach!”, odpowiedziano „pedofile są i w kościele!”… i tak potem użyto argumentu ostatecznego, który – w moim mniemaniu – przekreśla wszystkie wcześniej wskazane fakty i zamienia je w banał, czyli „tolerancja”. Tolerancja – co to w ogóle znaczy? Poglądy polityczne i światopoglądowe są jak d*pa – każdy ma swoją. Konflikty polityczne i wojny wybuchają często z bardziej błahych powodów, niż próba „utolerancyjniania” cudzych dzieci, bo komuś się tak siłę argumentu – jak osoby ze środowisk homoseksualnych, które z racji swojej orientacji nie mogą mieć dzieci genetycznie zgodnych*, będą mówiły osobom heteroseksualnym, mającym dzieci, co ich potomstwo powinno mieć wpajane w szkole?Ten sam argument podnosi druga strona, że jak ksiądz może mówić o wychowaniu i małżeństwie, samemu będąc zobowiązanym do zachowania celibatu?Każdy kij ma dwa końce, prawda?Więc teraz rodzi się pytanie, dlaczego jedna ze stron ma tolerować zachowania drugiej, skoro ta pierwsza nie toleruje ich nietolerancji, samemu niosąc to słowo na sztandarach?Z jakiego powodu mniejszość, okrutnie doświadczona przez Boga/Naturę(niepotrzebne skreślić) z możliwości spłodzenia dzieci zgodnych genetycznie, rości sobie prawa do dyktowania większości, co ma myśleć i jak wychowywać swoje dzieci**?W tym miejscu dochodzimy do ściany i oporu społeczeństwa. Oporu całkiem zrozumiałego, bo czym innym jest agresja (a nawet jej pochwalanie) wobec osób odmiennej orientacji czy wyznania politycznego, a czym innym jest NAKAZYWANIE bycia tolerancyjnym – w domyśle „uległym” – lub przekonywanie i walka na argumenty.„Ale te zajęcia to mają być dodatkowe i dobrowolne” – super. Teraz tylko pytanie, czy dzieci nieuczestniczące w takich zajęciach dostaną coś w zamian? Np. dofinansowanie zajęć plastycznych, sportowych, muzycznych, albo nacjonalistycznych?No, bo czemu nie? Skoro 3-5% społeczeństwa ma mieć swojego przedstawiciela i zajęcia promujące równość, tolerancję i otwartość, dlaczego nie wprowadzić w tym samym czasie do szkoły, dla 3-5% radykałów i ich dzieci, lekcji nacjonalizmu, promującego korzyści płynące z obrony tradycyjnych wartości?Takie podejście wywołuje u Ciebie oburzenie? I bardzo dobrze – teraz możesz przynajmniej zrozumieć drugą stronę. Jedni chcą, żeby ich dzieci od małego wiedziały/rozumiały, jakie są orientacje seksualne i że bycie homoseksualistą to nic złego, a inni nie. Inni wolą, żeby dziecko uczyło się o tradycyjnych wartościach i wkuwało do głowy formułkę z konstytucji, mówiącą, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Jedni i drudzy mają do tego prawo.„Pie..olę! Wolę być nazwany zacofanym homofobem niż posłać dzieci na takie zajęcia!” – słyszeliście już to? Taka osoba (nazwijmy ją B.) może mieć dokładnie gdzieś, czy sąsiad mieszka ze swoim facetem, czy jego szefowa woli kobiety, a taksówkarz wiozący go do pracy wychowuje dziecko z poprzedniego związku ze swoim partnerem, właścicielem kancelarii prawnej. Bo to jest tolerancja – B. nie podpala drzwi sąsiada, bo ten jest homo, B. nie obrabia tyłka przełożonej, bo ona jest homo, B. nie nakazuje wezwania innego taksówkarza, bo ten jest homo. Nie… B. Ma to gdzieś. B. wychodzi z założenia, że prywatne życie, jest prywatne, czyli osobiste i nikomu nic do tej kiedy OSOBISTE idee INNYCH LUDZI, sprzeczne z jego OSOBISTYMI wartościami, wkraczają w jego SFERĘ PRYWATNĄ, a do tego mają zostać zaserwowane JEGO dziecku bez jego zgody…Tutaj pojawia się kolejny problem spowodowany tą niezdrową polaryzacją społeczeństwa. Problem, ponieważ B., myśląc jak powyżej, właśnie stał się nietolerancyjnym homofobem, nazistą, faszystą i zbrodniarzem wojennym. Bo jak nie jesteś z nami, to przeciwko nam. I na co tłumaczenia, że B. ma przyjaciół/sąsiadów/współpracowników LGBT i naprawdę nie interesuje go, kto w związku jest „mężem”, tylko lubi ich, jako ludzi, lubi spędzać z nimi czas – tak zwyczajnie, jak człowiek? Ale B. jednak nie chce, żeby to wszystko było w szkole, w której uczy się JEGO B. jest homofobem-nazistą i już!B. powie, że ma przyjaciół, którzy są w długim homoseksualnym związku, i chociaż nie jest przekonany, czy dawanie uprawnień wszystkim parom homoseksualnym do adopcji jest dobrym rozwiązaniem, jest pewien, że Ci konkretni znajomi byliby fantastycznymi opiekunami dla dziecka?B. jest cholernym lewakiem, dzieckiem Ubecji i już!B. nie może mieć własnego zdania, chyba że „jego” zdanie mieści się w jasno określonych liniach. Albo linii prawej, albo lewej. Nie możesz sobie wybierać idei fajnych z prawej i fajnych z lewej. – Dzień dobry, panie Staszku, widzę, że za branie 500+ zostało się nazistą?– Panie Marku… A mundur Armii Czerwonej to sam pan kupił, czy za popieranie przyjęcia Euro dostał? Jeśli B. zdecyduje się na poparcie programu 500+ i wyrazi chęć legalizacji związków partnerskich… stanie się wrogiem publicznym numer jeden. Zostanie lewakiem i nazistą w jednym, uber-zwyrodnialcem dla każdej ze nie wolno Ci myśleć samodzielnie. Albo jesteś z nami albo przeciwko nam! A gdyby odwrócić szachownicę i spojrzeć z drugiej strony… Wyobraźcie sobie całą sytuację z drugiej strony, gdyby dzieci mające homoseksualnych rodziców miały na mocy „karty hetero” zafundowane zajęcia z heteroseksualności, które mówiłby, że hetero jest spoko i skoro twoi opiekunowie są homo, nie znaczy, że ty nie możesz być hetero! Zgodnie z prawdą przedstawiały informacje, że tylko taki hetero-związek pozwala na prokreację i posiadanie własnej, w 100% zgodnej genetycznie, rodziny?Jak więc widzicie, nawet najlepsze i najbardziej szczytne idee i pomysły, sprzedane w niewłaściwy sposób odnoszą skutek odwrotny do mamy problem ze zrozumieniem jednej podstawowej rzeczy – żadna karta, ustawa, umowa międzynarodowa, kampania społeczna itp. nie jest w stanie przeskoczyć czasu niezbędnego na dokonanie się przemian społecznych. Wręcz przeciwnie. Medialne walenie z jednej czy drugiej strony w osoby centrolewicowe lub centroprawicowe doprowadza do ich radykalizacji albo zwyczajnego wkurzenia. Wciskanie przekazu ideologicznego czy politycznego na siłę, kiedyś wywoła bunt. Tak jak teraz wywołało bunt u ważne jest już dla nich, czy zajęcia są dodatkowe, czy obowiązkowe, czy do klasy ich dziecka będzie zapraszany psycholog, czy „facet przebrany za babę”. Bunt wywołało nagłe i politycznie uwarunkowane wejście z buciorami w dwie najważniejsze dla nich sprawy:1. Sferę osobistą2. Wychowanie ich dzieciI koniec. Choćby nie wiem jak dobre i wspaniałe były założenia tego programu, właśnie został politycznie spalony w ogniu walki dwóch przeciwnych obozów. Szlachetna idea czy cyniczna próba dalszego podziału społeczeństwa? Wszyscy przerzucają się grafikami i wykresami, mówiącymi o tym, że w wśród uczniów LGBT panuje dużo większy odsetek prób samobójczych i depresji, tym motywując powstanie tego programu. Szlachetną jest więc próba niesienia pomocy, zapobiegania dramatom i natomiast, znając już nasze piekiełko polityczne, doszukuję się w tym – niestety – pewnej potworności i próbę cynicznego wykorzystania prawdziwego problemu do walki politycznej. Kierowanie takiego programu TYLKO do osób spod flagi tęczy ma na celu wywołanie reakcji alergicznej u części naszego że Kowalski, zapytany w sondzie ulicznej, czy popiera wprowadzenie jakichkolwiek postulatów z karty do szkół, odpowie „Nie”. Dzięki temu będzie można w kolejnych statystykach wykazać, że „społeczeństwo jest nietolerancyjne”, bo XX% jest przeciwko pomocy osobom te osoby nie są przeciwko pomocy, tylko przeciwko wprowadzaniu tego do szkół. Ale interpretowanie statystyk i manipulacja nimi to ulubiona zabawa mediów. Pokażę wam, jak to sucha:1. 69,4% młodzieży LGBT ma myśli samobójcze2. 49,6% młodzieży LGBT ma objawy depresjiNarracja 1.„Wskazane powyżej statystyki pokazują, że młodzież LGBT jest ZASTRASZANA i DOPROWADZANA do depresji przez SWOICH RÓWEŚNIKÓW”.Narracja 2.„Wskazane powyżej statystyki pokazują, że młodzież LGBT w zaskakującej większości zdaje sobie sprawę z tego, że ich skłonności NIE SĄ NORMALNE i z tego powodu, ZAMIAST SZUKAĆ POMOCY I LECZENIA, połowa z nich jest w depresji, a niemal 70% próbuje się zabić”.Odmienne wnioski, podparte tą samą statystyką stają się łatwiejsze do przekazania Kowalskiemu, co to nie ma czasu na „pierdoły”. Przecież nie będzie sprawdzał danych źródłowych, genezy badania, jego skali, przyjętej metody badawczej… pierdoły! Podsumowanie. Nie ma nic złego w tym, że ktoś nie chce puszczać dzieci na zajęcia związane z kartą LGBT. Nie ma nic złego w tym, że ktoś chce, żeby jego dziecko chodziło na zajęcia związane z kartą jest w tym wszystkim wciskanie czegokolwiek na siłę i wpieranie, że to dla waszego dobra, bo sami jesteście za głupi, żeby o nie się proste pytanie, po co w szkołach psycholog/opiekun/zajęcia LGBT, zamiast zwykłego psychologa, opiekuna i zajęć z tolerancji, zapobieganiu przemocy, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, radzenia sobie z depresją, myślami samobójczymi…Powiedzcie, czy rodzic posiadający dziecko niebędące L, G, B lub T, nie ma prawa domagać się wydania publicznej kasy na zajęcia muzyczne, sportowe lub językowe, na które go nie stać? Dla Kowalskiego rachunek jest prosty:Z podatków płaconych przez 100% społeczeństwa MOŻE skorzystać 3 do 5% dzieci i młodzieży, o ile się odważy. Program skierowany do nielicznych sprawi, że nieliczni z nielicznych dostaną pomoc psychologiczną, a jego dziecko nie dostanie… NIC. Kowalski wolałby, żeby te środki przeznaczono na specjalistę psychologa od spraw agresji, dyskryminacji itp., z której MOŻE skorzystać 100% dzieci, o ile się Kowalski jest homofobem? Czy Kowalski jest nazistą? Czy Kowalskiemu można powiedzieć, że się myli? Czy z Kowalskiego można zrobić zacofanego katola? Odpowiedzcie sobie sami… Zobaczcie – gdyby została podpisana karta SZKOLNEJ POMOCY PSYCHOLOGICZNEJ, której jednym z założeń byłoby przeciwdziałanie agresji, wykluczeniu społecznemu, pomoc w samo zaakceptowaniu swojej odmienności seksualnej, religijnej, światopoglądowej… to tylko kretyn mógłby się do czegoś takiego przyczepić. A tak, dodając te 4 magiczne litery, podpisując przez polityka kartę przygotowaną przez mniejszość seksualną, skierowaną do dzieci będącej mniejszością seksualną, za pieniądze (statystycznie) heteroseksualnego podatnika, dano przeciwnym obozom wiaderko granatów do ręki i wywołano małą i nikomu niepotrzebną w którą wciągnięto dzieci. Dzieci, które – jak to na wojnie – straciły przez dorosłych najwięcej. Bo (powiedzcie mi szczerze), które z dzieci pójdzie teraz po pomoc do pokoju „pedofilsko-homoseksualnego”**? Które dziecko, na tyle odważne i silne psychicznie, żeby odwiedzić „specjalistę ds. pedalstwa”**, wiedząc, że narazi się na kpiny ze strony kolegów, naprawdę potrzebuje pomocy?Dorośli uzyskali dokładnie to, co chcieli. „Lewaki” mają potwierdzenie na dyskryminację w społeczeństwie osób LGBT, „Naziści” mają potwierdzenie na próbę indoktrynacji dzieci i promowanie wśród nich homoseksualizmu… a punkt widzenia zależy od punktu dzieci przegrały. Niestety, do tego pokoju „nie wejdzie” więcej dzieci, które naprawdę potrzebują rozmowy, pomocy. Dzieci, które już czują, że po przekroczeniu tych drzwi może nastąpić eskalacja problemu, jeśli tylko ktoś się dowie, że tam więc, środowiska LGBT, prawicowcy, lewicowcy, centryści, „media wolne”,„media zniewolone” i wszyscy inni, biorący udział tej głupiej ideologicznej wojnie, jesteście z siebie dumni? * fizycznie niemożliwe jest, aby dwóch mężczyzn albo dwie kobiety miały dziecko o DNA wspólnym dla obojga rodziców i na tym skończmy. Posiadanie dzieci z poprzedniego związku czy jakiejś wymiany „zapłodnieniowej” między parą lesbijek a parą gejów to nadal 50% zgodności.** obraz kreowany i rozpowszechniany przez przeciwników i niektóre media, a nie moje osobiste poglądy.
Podcast z audycji Lepiej Późno Niż Wcale. Krzysztof Tomasik. Gośćmi audycji byli: Dominik Kuc, Łucja Grudzień, Tristan Gines-Woźniak. Dostępna transkrypcja. Temat: Licealiści LGBT mówią o dyskryminacji, której doświadczają w szkole.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział, że obecny sposób prowadzenia przedmiotu "Edukacja dla bezpieczeństwa" ma ulec zmianie, a dzieci będą uczyły się jak radzić sobie w sytuacji zagrożenia w czasie wojny, w tym jak posługiwać się bronią i strzelać. Opozycja protestuje, a posłanka KO Monika Rosa uważa, że zamiast uczyć obrony i strzelania, dzieci potrzebują więcej edukacji seksualnej. Kilka dni temu minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział, że zmianie ulegnie przedmiot Edukacja dla bezpieczeństwa, który zastąpił dawne przysposobienie obronne. W "Sygnałach dnia" w programie 1 Polskiego Radia ogłosił, że chce, aby dzieci uczyły się strzelać. W szkole podstawowej nauka strzelania odbywałaby się w formie teoretycznej, a w liceum w formie praktycznej na strzelnicy. Opozycja nie ma zamiaru na to pozwolić i proponuje inne zmiany w programie nauczania. Zmiany w szkołach. Nauka strzelania czy edukacja seksualna?W audycji "Strefa rodzica" na antenie Polskiego Radia Dzieciom Renata Sypniewska, która uczy edukacji dla bezpieczeństwa w jednej z warszawskich szkół podstawowych, zwróciła uwagę, że "każdy ma inną psychikę, każdy w różnej sytuacji różnie się zachowa”, a nauczyciele nie powinni zajmować się nauką strzelania. Obecnie na lekcjach nowego przedmiotu uczniowie dowiadują się, jak należy zachować się w sytuacjach zagrożenia: pożaru, powodzi, skażenia terenu czy ataku terrorystycznego, a także uczą się pierwszej pomocy. Na zajęciach poruszane są również kwestie związane z obronnością państwa, zagrożeniami czasu wojny i pokoju, a także ochroną ludności. W podstawie programowej znajdują się także tematy związane ze zdrowym trybem życia – wyjaśnia Polskie Radio. Posłanka Monika Rosa z Nowoczesnej (to ona pomyliła ciążę z covidem) w programie „Gość Radia ZET” stwierdziła, że uczenie strzelania w szkołach „nie ma sensu”. Jej zdaniem, że są „ważniejsze wyzwania” niż przygotowanie dzieci do ewentualnej wojny przez powszechny system edukacji, a edukację w zakresie zagrożeń wojennych i bezpieczeństwa, powinny zastąpić np. edukacja seksualna oraz nauka o równości. Wolałabym, by nastolatki uczyły się w szkole o równości, antydyskryminacji, współpracy, edukacji seksualnej. Rozumiem, że min. Czarnek stawia na broń, bo to dobrze brzmi medialnie, że teraz każdy uczeń będzie z bronią, ale to nie ma sensu. Trzeba stawiać na kwestie praktyczne. Kto będzie chciał, to niech się uczy strzelania, ale jest wiele ważniejszych wyzwań – stwierdziła Monika Rosa w Radiu ZET.
11 sierpnia 2023. Janusz Kowalski boi się tęczy. Napisał list do dyrektorów szkół i straszy „ideologią gender”. Wiceminister rolnictwa rozesłał do dyrektorów szkół podstawowych i ponadpodstawowych na Opolszczyźnie listy, w których wzywa do obrony uczniów przed „ideologią gender”. „Dzieciom w niektórych szkołach
Podpisana przez Rafała Trzaskowskiego Deklaracja LGBT+ wzburzyła prawicę. Politycy PiS biją na alarm: to przymusowa seksualizacja dzieci bez zgody rodziców! jest przekonane, że żaden z nich deklaracji nie przeczytał. Dlatego przygotowaliśmy ściągę, w której tłumaczymy że deklaracja nikomu nie każe bawić się w lekarza „»Standardy Edukacji Seksualnej WHO«, do których odwołuje się Deklaracja, erotyzują dzieci, czyli pobudzają do postawy, która jeszcze jest naturalnie uśpiona. I tak dzieci do lat 4 zachęca się do masturbacji jako radości i przyjemności z dotykania własnego ciała” – piszą w liście otwartym przywódcy kościołów protestanckich. O „wczesnej seksualizacji dzieci” rozprawiał też na konwencji PiS Jarosław Kaczyński, ale jako pierwsi w ten sposób ustawili dyskusję Ordo Iuris i Kaja Godek. Niektórzy poszli nawet krok dalej i, jak Paweł Kukiz, fantazjują o „masturbacji zamiast leżakowania w przedszkolach” oraz o „udelikatnianiu pedofilii”. Wiceminister Sprawiedliwości Patryk Jaki, podał dalej twitta prezesa Ordo Iuris: „Warszawa dla dzieci: 0-4 lata – zabawa w lekarza, 4-6 lat – masturbacja w dzieciństwie, 6-9 lat – antykoncepcja, seks w internecie, autostymulacja, język seksualny, zrozumienie akceptowalnego współżycia, 9-12 lat – rozwijanie akceptacji różnych sposobów wyrażenia seksualności”. Posłanka PiS Anna Siarkowska napisała na Twitterze: Zabawa w lekarza, masturbacja we wczesnym dzieciństwie czy seks w Internecie - tego Trzaskowski chce uczyć w szkołach. Ratujmy dzieci! Anna Maria Siarkowska, Twitter - 25/02/2019 Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta fałsz. Fałsz. Polecamy czytanie ze zrozumieniem! W Deklaracji LGBT nie ma nic o zabawie w lekarza dla przedszkolaków O co właściwie chodzi? Gdzie będzie realizowana edukacja seksualna? Na czym ma polegać? Czy będzie przymusowa? Odpowiadamy na sześć najważniejszych pytań dotyczących Deklaracji LGBT+ i standardów WHO. 1. Czym są standardy WHO? „Standardy WHO są skierowane nie tylko do przedszkoli, szkół, czy placówek opiekuńczych, ale także do rodziców. To dokument, który pokazuje jak rozwija się seksualność człowieka i jak na poszczególnych etapach rozwoju rozmawiać z dzieckiem. Żeby wiedzieć, co może nas niepokoić, a co jest całkowicie naturalne i co powinniśmy akceptować. To nie jest tak, że to jest program lekcji gotowy do wdrożenia w jakichś placówkach” – opowiada Dorota Łoboda, radna Warszawy i przewodnicząca Komisji Edukacji. Dla przykładu słynna „zabawa w lekarza”, której podobno ma się nauczać kilkulatki opisana jest następująco: „Wyrażanie własnych potrzeb, życzeń i granic, na przykład w kontekście »zabawy w lekarza«” ( Chodzi tu o stwierdzenie prostego faktu – dzieci w ten sposób bawią się ze sobą. Rolą opiekuna jest nauczenie ich, że jeśli czegoś nie chcą, to nie muszą się na to godzić. Wyrażenie, które również robi karierę w prawicowych mediach, czyli „masturbacja we wczesnym dzieciństwie” jest po prostu stwierdzeniem faktu, że takie zjawisko występuje i należy to akceptować. „To, czym najbardziej ekscytuje się prawa strona sceny politycznej, czyli że będziemy uczyć dzieci w przedszkolach masturbacji, to fake news. Po pierwsze nie ma kraju, który coś takiego robi, po drugie to świadczy o chorej wyobraźni osób, które coś takiego opowiadają. Tam jest po prostu napisane, że małe dzieci dotykają swoich narządów płciowych i nie należy ich z tego powodu zawstydzać, bo to ich etap rozwojowy. Taka jest biologia” – tłumaczy Łoboda. Podręcznik wyraźnie opowiada o dostosowywaniu przekazów do rozwoju i wieku dzieci. „Istotne bowiem jest, jak bardzo szczegółowo należy przedstawiać poszczególne informacje w określonym wieku lub stadium rozwoju. Czteroletnie dziecko może zapytać skąd się biorą dzieci, a odpowiedź „z brzuszka mamy” jest zazwyczaj wystarczająca i dostosowana do wieku. To samo dziecko może później zacząć się zastanawiać „w jaki sposób dzieci dostają się do brzuszka mamusi?” i w tym momencie inna odpowiedź będzie dostosowana do wieku. Natomiast odpowiedź „jesteś jeszcze za mały na takie pytania” nie jest odpowiednia. Dostosowanie do wieku wyjaśnia, dlaczego te same zagadnienia dotyczące edukacji seksualnej mogą wymagać zmiany odpowiedzi; wraz z procesem dojrzewania udzielane wyjaśnienia będą miały bardziej całościowy charakter” ( 2. W jakich placówkach będą odbywały się zajęcia? Czy w takim razie w przedszkolach będzie edukacja seksualna? Nie. Mówił o tym już wyraźnie i Rafał Trzaskowski i Paweł Rabiej. „Zajęcia z edukacji seksualnej, które zapowiada Deklaracja LGBT+ nie będą się odbywać w przedszkolach, tylko szkołach podstawowych (od 4 klasy) i ponadpodstawowych” – tłumaczy Dorota Łoboda. Skąd więc to zamieszanie? „Jeżeli dany kraj wprowadza edukację seksualną na jakimś etapie, a to kształtuje się różnie w Europie, to rozpoczyna tę edukację dopasowaną do wieku dzieci, czy młodzieży z którą się pracuje. Patrzy się do standardów, które odpowiadają danemu wiekowi. I o tym mówi ta Deklaracja – edukacja seksualna będzie dopasowana do etapu rozwojowego dziecka”. 3. Czy zajęcia będą obowiązkowe? Cała prawica straszy przymusową seksedukacją. Ordo Iuris kolportuje nawet w internecie wzory specjalnych oświadczeń, które polecają prewencyjnie składać w szkołach i innych placówkach. Tymczasem miasto wyraźnie zaznacza, że wszystko będzie się odbywało za zgodą rodziców. Dorota Łoboda: „W tym momencie jesteśmy na etapie uzgadniania szczegółów organizacji zajęć edukacji seksualnej. Na pewno każdy rodzic będzie musiał wyrazić zgodę na uczestnictwo swojego dziecka w tych lekcjach. Podobnie jak to jest z zajęciami wychowania do życia w rodzinie, które również zakładają zgodę lub sprzeciw rodzica”. Z edukacją antydyskryminacyjną sytuacja wygląda inaczej. Te zajęcia będą przeprowadzać nauczyciele z danej szkoły w ramach godzin wychowawczych. „Takie lekcje nie odbiegają od programów profilaktyczno-wychowawczych szkół. Zgoda rodziców nie jest wymagana, jeśli takie zajęcia są prowadzone przez wychowawców i szkoła ma tego rodzaju edukację wpisaną w programie” – wyjaśnia Łoboda (patrz: punkt 5). 4. A co z wejściem NGO do szkół? Kto będzie prowadził zajęcia z edukacji seksualnej? „W Łodzi władze miasta zorganizowały konkurs na prowadzenie w szkołach edukacji seksualnej i od 2012 takie zajęcia prowadzi fundacja SPUNK. Jest to jedno z możliwych rozwiązań, ale w szkołach mamy już nauczycieli i nauczycielki, którzy są przeszkoleni w tym zakresie i w pierwszej kolejności będzie korzystać właśnie z ich wiedzy i doświadczenia. Wielu warszawskich pedagogów przeszło szkolenia organizowane przez Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń i potrafią to robić” – tłumaczy Dorota Łoboda. W Deklaracji znaleźć można fragment o tym, że „miasto będzie nawiązywało współpracę z organizacjami pozarządowymi i społecznymi działającymi na rzecz społeczności LGBT+”, ponieważ „mają dużo dobrych pomysłów, które można przekuć w kampanie społeczne, atrakcyjne wydarzenia i projekty”. „Organizacje reprezentujące społeczność LGBT+ już teraz organizują w Warszawie kampanie społeczne, debaty czy wydarzenia kulturalne. Współpraca z miastem w tym zakresie jest dobrą praktyką” – wyjaśnia ten fragment Łoboda. „Każda organizacja pozarządowa czy społeczna może prowadzić zajęcia w szkołach za zgodą rady rodziców (art. 86 ustawy prawo oświatowe – Takie samo prawo obejmuje wszystkie organizacje 3 sektora, również te działające na rzecz społeczności LGBT+. Ich głównym polem działania są szkolenia antydyskryminacyjne skierowane do uczniów i uczennic, ale również do kadry pedagogicznej. Uczą czym jest dyskryminacja oraz jak jej przeciwdziałać”. Zobacz art. 86 ustawy prawo oświatowe Art. 86. 1. W szkole i placówce mogą działać, z wyjątkiem partii i organizacji politycznych, stowarzyszenia i inne organizacje, a w szczególności organizacje harcerskie, których celem statutowym jest działalność wychowawcza albo rozszerzanie i wzbogacanie form działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki. 2. Podjęcie działalności w szkole lub placówce przez stowarzyszenie lub inną organizację, o których mowa w ust. 1, wymaga uzyskania zgody dyrektora szkoły lub placówki, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców. 3. W szkołach i placówkach, określonych w przepisach wydanych na podstawie art. 83 ust. 6, oraz w szkołach i placówkach, w których nie utworzono rady szkoły lub placówki, nie stosuje się wymogu uzyskania pozytywnej opinii odpowiednio rady szkoły lub placówki i rady rodziców, o których mowa w ust. 2. 5. Czy gmina może przeprowadzać takie zajęcia w szkołach? Politycy powtarzają, że to nie samorządy ustalają program nauczania, tylko Ministerstwo Edukacji Narodowej. Wprowadzanie zajęć przewidzianych w Deklaracji LGBT+ nazywają więc wykraczaniem poza kompetencje gminy. Jaki jest ich status w rzeczywistości? Trzeba rozgraniczyć o czym mówimy. Edukacja seksualna będzie się odbywała jako zajęcia dodatkowe. „Za zgodą rodziców gminy mogą wprowadzić dowolne zajęcia. Są gminy, które wprowadzają naukę dodatkowego języka obcego, są takie, które wprowadzają dodatkowe zajęcia sportowe. Jeśli dzieje się to za zgodą rodziców to jest to zgodne ze wszystkimi ustawami, rozporządzeniami MEN i z Konstytucją. Samorząd jest po prostu uprawniony do takich działań” – wyjaśnia Łoboda. Z zajęciami antydyskryminacyjnymi sytuacja wygląda już inaczej. Kształtowanie takich postaw znajduje się już, jak wskazuje Dorota Łoboda, w programach profilaktyczno-wychowawczych szkół. Wskazówki i zalecenia, co ma się w takich programach znaleźć, można przeczytać na przykład na stronie Ośrodka Rozwoju Edukacji, czyli publicznej placówki doskonalenia nauczycieli prowadzonej przez MEN. Również w ustawie prawo oświatowe znajduje się też preambuła, która jest takim samym źródłem prawa, jak przepisy. Ostatnie zdanie stanowi, że szkoła powinna uczyć dzieci tolerancji: „Szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności”. Jednym z wymagań ministerialnego rozporządzenia o wymaganiach państwa wobec szkół był nakładany na placówki obowiązek prowadzenia edukacji antydyskryminacyjnej. Wprowadziła to w 2015 roku Joanna Kluzik-Rostkowska. Przepis został zniesiony w 2017. W odpowiedzi na interpelację MEN tłumaczyło, że obowiązek takich zajęć zniesiono, dlatego, że tolerancja jest tematem omawianym na lekcjach WOS. Czyli znajduje się w podstawie programowej i przyznaje to sam MEN. 6. Jaki jest status prawny Deklaracji? Wiele zarzutów dotyczyło faktu, że „deklaracja” nie jest źródłem prawa. Jak można przeczytać na stronie urzędu miasta: „Deklaracja ma charakter uroczystego, politycznego zobowiązania prezydenta wobec warszawskiej społeczności LGBT+, jest rozpoznaniem obecności i najbardziej palących potrzeb jest obietnicą realizacji w trakcie kadencji 2018-2023 konkretnych działań przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy (o czym niżej). Deklaracja, słowami prezydenta, “zaczyna proces realizacji rozwiązań””. Czyli – ma charakter ramowy. Konkretne rozwiązania będą wprowadzane już uchwałami i rozporządzeniami. Cała treść deklaracji dostępna jest tutaj: Deklaracja LGBT+. Politykom prawicy, zwłaszcza z PiS, polecamy przeczytać uważnie całość (to tylko 4 strony!!) i dopiero potem wypowiadać się w mediach na temat Deklaracji. Nie życzymy nikomu sytuacji, która przydarzyła się europosłowi PiS, Zbigniewowi Kuźmiukowi, na którym dziennikarka Katarzyna Kolenda- Zaleska z TVN 24 bezskutecznie próbowała wymóc odpowiedź na pytanie, co konkretnie znajduje się w dokumencie i co jest w nim tak oburzające. Nie życzymy też nikomu fantazji Pawła Kukiza, który w programie „Kawa na ławę” w TVN 24 stwierdził, że Deklaracja LGBT „bardziej uczłowiecza pedofila, niż broni dzieci”: „Jeśli się mówi o dzieciach, które mają się uczyć seksualności od dzieciństwa i mieć radość z dotykania swojego ciała, to w jakiś sposób tutaj tą pedofilię udelikatniamy”. Dominika Sitnicka Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o polityce i mediach. Prowadzi relacje LIVE w mediach społecznościowych.
To mogą być protesty przeciw promowaniu LGBT w szkole. Katolik ma obowiązek protestować mocno przeciw takim próbom w edukacji. Ma również obowiązek modlić się o nawrócenie uczestniczących w tym marszu LGBT. Tak walczymy: sprzeciwem, modlitwą, różańcem, piknikiem rodzinnym.
Tęczowy piątek nie podoba się Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. - Szkoła nie jest i nie może być miejscem na jakiekolwiek propagowanie środowisk LGBTQ - uważa biskup Marek przypomina, że w szkole i placówce oświatowej mogą działać stowarzyszenia i organizacje, z wyjątkiem partii i organizacji politycznych. - Należy pamiętać, że wszelkiego typu programy odnoszące się do wychowania bezwzględnie muszą być ustalane wspólnie z rodzicami i nauczycielami. To rodzice mają prawo do decydowania o tym, jakie treści wychowawcze są przekazywane ich dzieciom w szkole (art. 48 ust. 1 Konstytucji). Treści te muszą być również zgodne z programem wychowawczo-profilaktycznym, uchwalanym przez radę rodziców. Każdorazowa forma edukacyjna w tym zakresie wymaga odrębnej zgody rodziców wyrażonej na piśmie. Rodzice mają prawo decydować, kto wchodzi na teren szkoły, z jakim programem wychowawczym. Należy dodać, że tzw. edukatorzy (w przeważającej części) nie posiadają wykształcenia pedagogicznego. Szkoła musi przestrzegać prawa! Po raz kolejny przypominamy, że sprawy kształcenia i wychowania powinny być jak najbardziej odległe od koniunktur politycznych i ideologicznych. Szkoła nie jest i nie może być miejscem na jakiekolwiek propagowanie środowisk LGBTQ - pisze biskup Marek Mendyk, Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu nie podoba się również Młodzieży Wszechpolskiej >>>
Marsz Równości (Fot. Ada Bochenek) Jarosław Kaczyński LGBT szkoły. Małopolscy nauczyciele komentują słowa Jarosława Kaczyńskiego o osobach transseksualnych. "Podłe i obrzydliwe". I proponują: Zacznijmy we wrześniu lekcje od dyskusji na ten temat. Nie bądźmy obojętni. „Każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że teraz
Specjalne szkolenia dla nauczycieli i dyrektorów szkół, które mają zapobiec dyskryminacji dzieci i młodzieży LGBT+, ruszyły w Gdańsku. Zajęcia w ramach programu "Na równych zasadach" prowadzą eksperci ze Stowarzyszenia na rzecz osób LGBT "Tolerado". Radni Prawa i Sprawiedliwości zawiadomili w tej sprawie ministra edukacji i nauki oraz pomorską kurator oświaty. Program "Na równych zasadach - przeciwdziałanie dyskryminacji ze względu na orientację psychoseksualną i tożsamość płciową poprzez edukację, integrację i kulturę" został wybrany w otwartym konkursie ofert dla organizacji pozarządowych. Jak informuje gdański magistrat, łącznie złożonych zostało 11 ofert, z których ostatecznie wybrano 8. Oceniała je komisja konkursowa składająca się z przedstawicieli organizacji pozarządowych oraz urzędników Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Stowarzyszenie "Tolerado" przedstawiło ofertę, która obejmowała taki harmonogram, zasób kadrowy złożony z lekarzy, psychologów, psychoterapeutów i prawników oraz wykazało się doświadczeniem w realizacji wielu projektów, co gwarantowało zrealizowanie wszystkich zaproponowanych celów. Kwota dofinansowania projektu wynosi 55000 zł - informuje Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydenta Szkolenia już ruszyły, pierwsze dla dyrekcji odbyło się 5 października. Organizując je, chcemy wyposażyć nauczycieli w wiedzę, z jakimi problemami borykają się nastolatki. Jednak to niejedyne elementy programu, przewidujemy też webinary i szkolenia dla specjalistów zdrowia psychicznego - mówi Piotr Jankowski, wiceprezes też: Miejsca przyjazne społeczności LGBT w Trójmieście Gdański Model na Rzecz Równego Traktowania działa już od 4 latSzkolenia są organizowanie w oparciu o realizowany od 4 lat w Gdańsku Model na Rzecz Równego Traktowania, który zakłada upowszechnienie i ochronę wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich, a także działania wspomagające rozwój demokracji. Projekt realizuje 38 i 39 rekomendację I zgodnie z nim szykujemy ofertę edukacyjną i wychowawczą w taki sposób, by odpowiedzieć na współczesne problemy młodzieży. Jednym z nich jest potrzeba zrozumienia i szacunku dla uczniów nieheteroseksualnych, niecispłciowych, transpłciowych i niebinarnych. Dlatego też została zorganizowana możliwość udziału w szkoleniach dla nauczycieli i opiekunów - wyjaśnia gdański też: "Wszystkie kolory świata" - książka dla dzieci o równości i tolerancji - Zaproponowane szkolenia są dobrowolne i przewidziane wyłącznie dla osób zainteresowanych. Mają one na celu przekazanie gdańskim nauczycielom wiedzy o sytuacji uczniów nieheteroseksualnych, niecispłciowych, transpłciowych i niebinarnych. Mają także zwiększyć zdolność do budowania bezpiecznego środowiska szkolnego oraz poszerzyć wiedzę z prawnych aspektów dyskryminacji ze względu na orientację psychoseksualną i tożsamość płciową - mówi Monika Chabior, zastępczyni prezydenta Gdańska ds. rozwoju społecznego i równego traktowania. Dodatkowo we wrześniu Gdańsk uruchomił projekt "Jestem", który ma na celu rozwijanie konstruktywnych sposobów radzenia sobie ze stresującymi sytuacjami życiowymi, powodującymi przeciążenie emocjonalne, adresowany do wszystkich szkół, a w nich uczniów, rodziców i nauczycieli. Czytaj też: Osiem gwiazdek w fotorelacji miejskiej instytucji kultury Radni zawiadamiają ministra edukacjiGdańscy radni PiS uznali jednak program za "wprowadzanie ideologii do szkół" i wysłali w tej sprawie pismo do ministra edukacji narodowej. Powiadomili też pomorskie kuratorium Zaangażowanie fundacji Tolerado do szkolenia certyfikowanymi dyplomami wyższych uczelni pedagogów, psychologów, nauczycieli jest przekroczeniem uprawnień i kpiną z nauki. W tzw. badaniach diagnoz potrzeb uczniów nie wskazano takiej potrzeby. Moim zdaniem jest to próba wprowadzenia nowomowy ideologicznej. Tych pojęć dotąd nie ma nawet w polskim języku. Zawiadomiliśmy ministra edukacji i nauki w tej sprawie - mówił w Radiu Gdańsk Kazimierz Koralewski, przewodniczący gdańskiego klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
przymiotnik + course. lekcje - tłumaczenie na angielski oraz definicja. Co znaczy i jak powiedzieć "lekcje" po angielsku? - school, skool, prep, remedial classes, remedial course.
– Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją – Te ohydne słowa w ostatni weekend wypowiedział poseł PiS Przemysław Czarnek. Prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z wyborcami w Brzegu mówił z kolei, powtarzając słowa posła Porozumienia Jacka Żalka, że „LGBT to nie ludzie, to ideologia”. W dobie nagonki na mniejszości seksualne, która w oczywisty sposób jest częścią kampanii wyborczej, warto spojrzeć na inne kraje, które, w przeciwieństwie do Polski, wyznaczają pozytywne trendy w kwestii równości. Zgodnie z planami ogłoszonymi już w 2018 roku, Szkocja w przyszłym roku stanie się pierwszym krajem na świecie, który w programie edukacji uwzględni historię społeczności LGBTQ+. Lekcje mają także dotyczyć takich zjawisk jak homofobia czy transfobia. Plany, już w listopadzie 2018 roku, ogłosił John Swinney – minister edukacji oraz wicepremier w rządzie premier Nicoli Sturgeon. Z niecierpliwością czekamy na informacje dotyczące faktycznego wprowadzenia tego pomysłu w życie. – Szkocja jest już uważana za jeden z najbardziej progresywnych krajów w Europie pod względem równości i dbania o interesy społeczności LGBTQ+. Z dumą mogę więc ogłosić, że będziemy też pierwszym krajem na świecie, który wprowadzi edukację na temat równości do programu szkół – mówił Swinney ogłaszając plan. Szkocja od lat dba o dobro społeczności LGBTQ+. Związki partnerskie są tam dostępne od 2005 roku. W 2014 r. zalegalizowano z kolei małżeństwa jednopłciowe. Adopcja dzieci przez pary jednopłciowe była z kolei dostępna już 5 lat wcześniej.
hXiHxrr.